W Polsce skończyłem studia informatyczne i niemal od razu udało mi się podjąć pracę jako programista w jednej z malutkich firm teleinformatycznych. Z biegiem czasu oczywiście zacząłem szukać czegoś lepszego, w większych firmach i na lepszych stanowiskach, i w końcu udało mi się, dostałem posadę programisty w dużej korporacji. Po kilku miesiącach szef zaproponował mi podwyżkę i awans, pod warunkiem, że podejmę miesięczne szkolenie w Szwecji i podpisze umowę lojalnościową. oczywiście zgodziłem się, i tak zaczęła się moja praca w Szwecji. Bo choć w teorii miało to być tylko szkolenie, to tak naprawdę podczas tego kilkutygodniowego pobytu w Szwecji musiałem bardzo ciężko pracować nad wdrażaniem nowych rozwiązań do swojej pracy, nad szkoleniem swoich umiejętności. Choć Szwecja była dla mnie zawsze krajem egzotycznym, to szybko nauczyłem się myśleć jak rodowici Szwedzi i postępować tak jak oni. To bardzo ciekawy naród ludzi pracowitych, mądrych i rozsądnie gospodarujących wszystkim, co ich otacza. Dziś już doskonale wiem, czego chciał mnie nauczyć mój szef wysyłając mnie na to szkolenie – typowo szwedzkiego systemu pracy, który zakłada ciężką pracę, skupianie się na zadaniach do wykonania, podnoszenie sobie poprzeczki i głębokie poszanowanie do siebie samego i własnej pracy. Dziś uważam, że te cechy osobowości przydały mi się w mojej karierze dużo bardziej, niż typowo merytoryczne, praktyczne porady dotyczące programowania – bo odnoszą się do każdej pracy, jaką kiedykolwiek w życiu podejmę.